
Fot. 1. 442 - letni dzwon z kościoła w Poroście z widocznym miejscem pęknięcia (fot. Emil Piłaszewicz).
Dokładnie 39 lat temu, po ponad 400 latach, swoją długoletnią posługę zakończył dzwon wiszący na kościelnej wieży w Poroście. Jego serce ostatni raz zabiło 05.05.1984 roku, podczas pogrzebu sędziwego mieszkańca Porostu, kiedy kondukt żałobny zbliżał się do cmentarza. W trakcie dzwonienia ton dzwonu zmienił się nagle – przypominając dźwięk „tłukącego się garnka”. Moment, kiedy dzwon ów wydał swoje ostatnie tchnienie, wspominał ks. kanonik Józef Potyrała - ówczesny proboszcz parafii bobolickiej, który w trakcie swojej długoletniej posługi kapłańskiej pierwszy raz doświadczył takiego wydarzenia.
Wywodzące się z Azji dzwony, upowszechniły się w Europie od ok. VI w., służąc przez stulecia wyłącznie w kościołach i klasztorach do wyznaczania godzin nabożeństw. Dzwony przypominały również o najważniejszych świętach oraz wydarzeniach kościelnych. Biły także w trakcie pogrzebów. Od IX w. zaczęto używać dzwonów do celów świeckich. Umieszczane w punktach obserwacyjnych biły na alarm przed zbliżającym się niebezpieczeństwem, a zawieszone na ratuszowych wieżach odmierzały cykl życia miasta – służyły do odmierzania czasu pracy, wzywały rajców miejskich na posiedzenia rady, czy informowały mieszkańców o otwarciu lub zamknięciu bram miejskich. Kres znaczeniu wydawanych przez dzwony sygnałów położyło pojawienie się sprzężonych z nimi wieżowych mechanizmów zegarowych, kiedy wybiciu pełnej godziny towarzyszyła również odpowiednia ilość zabić dzwonu.
Wytwarzaniem dzwonów, które w średniowieczu – kiedy powstawało bardzo wiele nowych kościołów, stało się bardzo popularnym i dochodowym zajęciem, zajmowali się specjalnie wykwalifikowani i wyspecjalizowani rzemieślnicy zwani ludwisarzami (brązownikami). Ludwisarze, prócz odlewania dzwonów, wytwarzali również posągi, świeczniki, przedmioty codziennego użytku, a nawet lufy do dział armatnich. Pracowali oni w takich materiałach jak: brąz, miedź, mosiądz. Do wyrobu dzwonów używano zwykle spiżu – stopu miedzi i cyny z domieszką cynku i ołowiu, który czasem zaliczany jest do brązów. Poprzez zastosowanie większej ilości cyny (11%) oraz domieszek, był to materiał bardziej odporny na korozję i ścieranie niż brąz cynowy (9% cyny). Dokładne proporcje używanych składników były dawniej tajemnicą każdego ludwisarza. W XIX wieku, w związku z gwałtownym rozwojem przemysłu metalurgicznego, rozpoczął się upadek tego rzemiosła i współczesne ludwisarstwo jest ginącym zawodem artystycznym. Choć nadal powstają kościelne dzwony, to obecnie ludwisarze zajmują się głównie odlewem przedmiotów ozdobnych i codziennego użytku typu: świeczniki, lichtarze, kinkiety, klamki, popielniczki, ozdoby do uprzęży konnych itp.
Dzwony były również nośnikami informacji o patronach oraz proboszczach i zwierzchnikach kościołów, ich fundatorach, a także o samych ludwisarzach, którzy umieszczali na nich swój gmerk – sygnatura autora dzieła, znak osobisty.
Wróćmy jednak do naszego dzwonu w Poroście. Został on odlany w 1581 roku, prawdopodobnie przez słupskiego ludwisarza Dietricha Beckmanna, dla nowego kościoła w Poroście, wzniesionego przez obejmującą wsie Porost i Linowo, miejscową gminę protestancką. O świątyni tej wiemy jedynie tyle, że mieściła się ona na terenie miejscowego, starego cmentarza, że posiadała dwa dzwony i w 1870 roku sprzedana została za 26 talarów i 7 srebrnych groszy. Nie zachowały się niestety żadne wzmianki o jej wielkości, wyglądzie czy wyposażeniu. Nie wiadomo też czy wspomniana świątynia była pierwotną, czy może kolejną budowlą sakralną w tej miejscowości. Wiadomym jednak jest, że po sprzedaży i rozebraniu tejże świątyni oba będące na jej wyposażeniu dzwony przeniesiono do nowo wybudowanego w 1868 roku kościoła, który wzniesiono na najwyższym wzniesieniu we wsi (po północnej stronie znajduje się reper mierniczy z wysokością 178,64 m n.p.m.) z ciosanego granitu i cegły, z charakterystyczną, otwartą wieżyczką od zachodniej strony. Jest on więc starszy od Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bobolicach o 17 lat. W tych latach (1868/69) wybudowano również brukowaną drogę z Bublitz (Bobolice) do Baldenburga (Biały Bór), więc wieś Porost znacznie zmieniła wówczas swe oblicze.
Fot 2. Wybudowany w 1868 kościół w Poroście na wielowidokowej pocztówce z 1908 roku. Pocztówka ze zbioru Emila Piłaszewicza.
Porosteckie dzwony biły wspólnie na chwałę Bożą, służąc mieszkańcom wsi w chwilach radosnych i smutnych, do I wojny światowej, kiedy to starszy z nich został zdjęty i wywieziony do przetopienia na potrzeby wojska, co było w tym czasie powszechną praktyką. Miał on podobno taki sam napis jak ten zachowany do dziś, ale z inną datą. Został co prawda w 1925 roku zastąpiony nowym, ale dla historii kościoła była to spora strata.
Fot 3. Przechowywany w bobolickim muzeum dzwon z kościoła w Poroście z 1581 roku (fot. Emil Piłaszewicz).
Równie ciekawe co historia samego dzwonu, są również okoliczności jego włączenia do zasobu naszego muzeum.
Okoliczna ludność w różny sposób starała się tłumaczyć i interpretować pęknięcie dzwonu, ale ostatecznie podjęto decyzję o próbie jego naprawy poprzez zespawanie powstałego pęknięcia. Tego zadania obiecał podjąć się znaleziony w Zakrzewie koło Złotowa majster, ale kiedy dzwon trafił do jego warsztatu prawdopodobnie zwątpił on w powodzenie całego przedsięwzięcia i zabytek przeleżał w nim w nietkniętym stanie blisko 20 lat. W 2002 roku, przechodząc na emeryturę z parafii w Okonku, ksiądz Potyrała przywiózł ów dzwon do Bobolic i przekazał proboszczowi miejscowej parafii ks. Ryszardowi Baranowi, który ofiarował go nowo powstającej Izbie Muzealnej - przekształconej w 2013 roku w Muzeum Regionalne w Bobolicach.
W tym nowym miejscu spoczynku stanowi jeden z najcenniejszych i najciekawszych, chętnie odwiedzanych i podziwianych przez mieszkańców i turystów eksponatów. Przetrwał on wiele historycznych przemian i dziejowych zawieruch, a dzięki kilku szczęśliwym zbiegom okoliczności możemy podziwiać go dziś w nietkniętym stanie i posłuchać skrywanych w jego płaszczu opowieści. W 2003 roku wypożyczony został na zorganizowaną przez Muzeum Regionalne w Stargardzie wystawę "Ludwisarstwo stargardzkie i pomorskie XIV - XVII w." i ujęty został w wydanym katalogu wystawowym.
Fot 4. Kolaż zdjęć pokazujących pęknięcie dzwonu (fot. Emil Piłaszewicz).
Zachowany dzwon posiada w górnej części płaszcza (szyja dzwonu) spisaną w łacinie sentencję: DA PACEM DOMINE IN DIEBUS NOSTRIS co można przetłumaczyć jako "Udziel nam pokoju, Panie Boże, w naszych czasach" (fragment opartego na wersetach biblijnych hymnu z VI lub VII wieku), oraz litery DB pochodzące od imienia i nazwiska ludwisarza. Poniżej umieszczona została data roczna 1581, przedzielona wizerunkiem św. Marii. Po przeciwnej stronie płaszcza znajdują się litery HS IG IB i TB, które prawdopodobnie odnoszą się do nazwiska proboszcza i prezbiterów lub jego zwierzchnika i fundatorów, a także wizerunek św. Jana Ewangelisty oraz gmerk ludwisarza. Na zachowanej niemal w całości koronie (wyłamany jeden z 6 uchwytów) znajduje się jeden cybant (obejma mocująca), a w jego wnętrzu wciąż kryje się oryginalne serce.
Przy opracowaniu niniejszej historii skorzystano z następujących publikacji:
Malinowski B., O kościelnym dzwonie z Porostu. Znad Chocieli Nr. 2/2007, str.4.
Wendt H., Unvergessenes Land Bublitz, Porst (2). Bublitzer Brief Nr. 459/1991.